Serwis Internetowy Portal Orzeczeń używa plików cookies. Jeżeli nie wyrażają Państwo zgody, by pliki cookies były zapisywane na dysku należy zmienić ustawienia przeglądarki internetowej. Korzystając dalej z serwisu wyrażają Państwo zgodę na używanie cookies , zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki.

I C 1632/12 - wyrok z uzasadnieniem Sąd Okręgowy we Wrocławiu z 2014-06-28

Sygn. akt I C 1632/12

WYROK

W IMIENIU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

Dnia 28 czerwca 2014r.

Sąd Okręgowy we Wrocławiu Wydział I Cywilny

w składzie :

Przewodniczący : SSO Adam Maciński

Protokolant : Marcin Ostolski

po rozpoznaniu w dniu 4 czerwca 2014r. we Wrocławiu

sprawy z powództwa P. T.

przeciwko (...) S.A. w W.

o zapłatę

I.  zasądza od strony pozwanej (...) S.A. w W. na rzecz powoda P. T. kwotę 90.000 zł (dziewięćdziesiąt tysięcy złotych) wraz z ustawowymi odsetkami od dnia 29.07.2012r. do dnia zapłaty;

II.  dalej idące powództwo oddala;

III.  znosi wzajemnie pomiędzy stronami koszty procesu;

IV.  brakującymi kosztami sądowymi obciąża Skarb Państwa – Sąd Okręgowy we Wrocławiu.

Sygn. akt I C 1632/12

UZASADNIENIE

Powód P. T. wniósł o zasądzenie na swoją rzecz od (...) S.A. w W. kwoty 190.000 zł wraz z ustawowymi odsetkami od dnia 29.07.2012r. do dnia zapłaty.

W uzasadnieniu powód podał, że w dniu (...). w wypadku komunikacyjnym śmierć poniosła jego matka E. T.. Sprawca wypadku był ubezpieczony od odpowiedzialności cywilnej u strony pozwanej. Strona pozwana uznała tu swoją odpowiedzialność za skutki tegoż wypadku, gdyż po przeprowadzeniu postępowania likwidacyjnego przyznała powodowi tytułem zadośćuczynienia za śmierć osoby bliskiej kwotę 10.000 zł. W ocenie powoda, kwota ta była jednakże rażąco zaniżona, biorąc pod uwagę szczególne okoliczności niniejszej sprawy. Powód wskazał, że po śmierci matki nie posiada już żadnej rodziny, w wieku 37 lat pozostał całkowicie sam, bez jakiejkolwiek bliskiej mu osoby. Prowadził wraz z matką – aż do jej śmierci – wspólne gospodarstwo domowe. Łączyła ich też niebywale silna więź uczuciowa i emocjonalna, budowana przez lata i wzmocniona wyjątkowo ciężkimi doświadczeniami, jakie spotkały ich w skutek patologicznego postępowania względem nich ojca powoda ( wieloletnie znęcanie się nad rodziną, podpalenie mieszkania, bicie i grożenie śmiercią ). Po śmierci matki sytuacja życiowa powoda uległa zaś całkowitej zmianie na gorsze, przy czym powód nie ma nadziei, że stan ten kiedykolwiek ulegnie całkowitej poprawie. Od czasu wypadku powód cierpi na bezsenność, popada w stany depresyjne. Stał się lękliwy i nerwowy, ma problemy z koncentracją. Istotnym przy tym pozostaje, ze w dacie wypadku powód miał 37 lat, a jego matka 61 lat. Oznacza to, że uwzględniając średnią długość życia kobiet w Polsce oraz fakt, że jego matka była ogólnie dobrego stanu zdrowia, mogli by oni trwać w bardzo bliskiej relacji jeszcze przez co najmniej 20 lat. Powód wskazał ponadto, że nie tylko dramatyczne, ale i bulwersujące są i same okoliczności śmierci jego matki, gdyż sprawca wypadku samochodowego, za skutki którego odpowiedzialność ponosi tu strona pozwana, nie tylko umyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym, ale i w chwili zdarzenia pozostawał pod wpływem środka odurzającego, co wskazuje na niebywale wręcz wysoki stopień jego winy. Dlatego też powód domaga się tu zasądzenia na swoją rzecz kwoty 190.000 zł, jako kwoty odpowiedniej w rozumieniu art. 446 § 4 k.c., przy uwzględnieniu wypłaconej mu już przez stronę pozwaną kwoty 10.000 zł ( łącznie zatem domaga się z tego tytułu kwoty 200.000 zł ).

Z tych też i względów wniósł jak powyżej.

W odpowiedzi na pozew strona pozwana (...) S.A. w W. wniosła o oddalenie powództwa w całości.

W uzasadnieniu strona pozwana przyznała, że po przeprowadzeniu postępowania likwidacyjnego, wypłaciła powodowi zadośćuczynienie za śmierć jego matki w kwocie 10.000 zł. Strona pozwana zakwestionowała natomiast wysokość dochodzonego tu przez powoda roszczenia. W jej ocenie, powód nie wskazał bowiem okoliczności i wystarczających dowodów przemawiających za przyznaniem mu zadośćuczynienia z tego tytułu w dalszej wysokości 190.000 zł. Wskazała, że powód jest osobą młodą ( 37 lat ), a zatem ma duże szanse na założenie rodziny, w tym posiadanie dzieci. Nie można więc przyjąć, iż na skutek śmierci matki, na zawsze pozostanie osamotniony. Młody wiek powoda przemawia także za przyjęciem prognozy, iż przystosowanie się do nowej sytuacji życiowej może nastąpić tu stosunkowo wcześnie. W tych też okolicznościach, w ocenie strony pozwanej, żądanie zadośćuczynienia w kwocie 200.000 zł wydaje się być wygórowane.

Z tych też i względów wniosła jak powyżej.

Sąd ustalił następujący stan faktyczny:

W dniu (...)., ok. godz. 06.47 rano, B. W.kierując samochodem ciężarowym marki V.i będąc pod wpływem środka odurzającego w postaci marihuany w stężeniu 2,8 ng/ml tetrahydrokanabinolu, jadąc z nadmierną prędkością jezdnią ul. (...)od strony ul. (...)w kierunku ul. (...)we W.w okolicy skrzyżowania z ul. (...), nie ustąpił pierwszeństwa i potrącił przechodzącą po wyznaczonym przejściu dla pieszych E. T., powodując u niej obrażenia wielonarządowe skutkujące jej zgonem na miejscu zdarzenia.

Wyrokiem z dnia 29 sierpnia 2010 r. Sąd Rejonowy dla Wrocławia – Śródmieścia II Wydział Karny, sygn. akt II K 805/12, uznał B. W. za winnego popełnienia w/w czynu i za to na podstawie art. 177 § 2 k.k. w zw. z art. 178 § 2 k.k. wymierzył mu karę 2 lat pozbawienia wolności, której wykonanie warunkowo zawiesił na okres próby 5 lat. Sąd orzekł ponadto wobec oskarżonego środek karny w postaci zakazu prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych w ruchu lądowym przez okres 7 lat.

( Dowód: wyrok z dnia 29.08.2010r. Sądu Rejonowy dla Wrocławia – Śródmieścia II Wydział Karny w aktach sprawy akt II K 805/12 )

Sprawca wypadku B. W., w chwili wypadku, miał zawartą ze stroną pozwaną (...) S.A. w W. umowę ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej posiadaczy pojazdów mechanicznych.

( Dowód: akta szkodowe (...) – płyta CD k. 37 )

W dniu wypadku powód P. T. był w pracy. Pracował wówczas w firmie (...) w charakterze kuriera. W trakcie jazdy samochodem ok. godz. 8.00, usłyszał w radiu informacje, iż poranek w mieście rozpoczął się tragicznie, gdyż w wypadku zginęła 61 – letnia kobieta. Powód zaniepokoił się tą informacją i postanowił zadzwonić do matki. Telefon matki był jednakże wyłączony. Dzwonił do niej jeszcze kilka razy, lecz bezskutecznie. Ok. godz. 10.30, wchodząc na stację (...) powód otrzymał telefon od dyspozytora (...). Dyspozytor poinformował go, że dzwoniła jego sąsiadka z prośbą o kontakt z K. Ruchu Drogowego przy ul. (...). Powód zadzwonił na K.. W trakcie rozmowy - funkcjonariuszka policji poinformowała go, iż kobietą, która zginęła w wypadku była jego matka E. T.. Następnie powód udał się do bazy w D. ( ok. 5 km ), gdzie zdał ładunek „zrzucił go” i „bez słowa” pojechał do domu. Ładunek stanowiły tu paczki, często bardzo wartościowe ( elektronika ). Następnie udał się do domu. Pod bramą budynku przy ul. (...) czekał już na niego kolega, którego wcześniej, telefonicznie, poprosił o zwiezienie na K. przy ul. (...), gdyż sam nie był w stanie tam pojechać.

W dniu (...). ( sobota ), dzień po wypadku, powód udał się do weterynarza w celu uśpienia psa. Wizyta ta była już wcześniej zaplanowana i umówiona z weterynarzem oraz uzgodniona z matką. Pies był bowiem nieuleczalnie chory. Znajdował się w ostatnim stadium choroby wywołanej ukąszeniem kleszcza. Kiedy pies przestał jeść i pojawił się u niego krwiomocz, powód wraz z matką podjęli decyzję o jego uśpieniu. Nie chcieli, by nadal cierpiał. Pies został pochowany na terenie Ośrodka Szkolenia Psów we W., po uzyskaniu zgody od zarządcy tegoż ośrodka. Powód od 20 lat jest bowiem członkiem (...) Związku (...).

( Dowód: przesłuchanie powoda P. T. k. 191 )

Ojciec powoda był osobą wielokrotnie karaną za przestępstwa przeciwko mieniu (kradzieże i włamania). Na 20 lat małżeństwa 16 lat spędził w zakładach karnych i aresztach śledczych. Otrzymywał przerwy w odbywaniu kary ze względu na stan zdrowia. Niespodziewanie stawał w drzwiach i wówczas „zaczynało się piekło”. Nadużywanie alkoholu, agresja, wyzwiska i przemoc. Zarówno powód jak i jego matka byli wielokrotnie pobici przez ojca. Matka powoda uważała, że tak sobie wybrała, że nie powinna się z tego powodu nikomu się żalić. Kochała ojca, dlatego nie składała zawiadomień na Policję. Zdarzyło się, że ojciec powoda podpalił wspólnie zajmowane mieszkanie. Koszty akcji straży pożarnej pokryła matka. Do dziesiątego roku życia matka mówiła powodowi, że ojciec jest w szpitalu lub, że gdzieś wyjechał. Później jeździł wraz z matką „na widzenia”. Jako nastolatek powód zaczął stawać w obronie matki przed ojcem. „Wsadził raz ojca do więzienia”. Stało się to, kiedy ojciec po powrocie z zakładu karnego mocno uderzył matkę. Powód „na bosaka” pobiegł wówczas na komisariat zgłosić zawiadomienia o tym fakcie. Po tym zdarzeniu ojciec zaczął odgrażać się powodowi. Mówił : „ja cię skurwysynu zabije” Zarzucał, że przez niego „znowu poszedł siedzieć”. Na jesieni 1993r. powód odbywał zasadniczą służbę wojskową. Na przepustce dowiedział się, że ojciec chciał „głową matki” wybić szybę wystawową. Po powrocie do jednostki, w trakcie rozmowy z dowódcą kompani powód powiedział, że boi się o życie matki. Dowódca kompanii znał sytuację rodzinną powoda i ostatecznie pomógł mu w otrzymaniu przerwy w odbywaniu służby. Po zakończeniu służby wojskowej powód przeprowadził „męską rozmowę” z ojcem. Była to ich ostania rozmowa. Po tejże rozmowie ojciec „dał matce spokój”. Matka już wcześniej złożyła pozew rozwodowy. Ojciec powoda zachorował potem na chorobę nowotworową. Zmarł w szpitalu na G.. Powód świadomie nie uczestniczył w jego pogrzebie.

( Dowód: przesłuchanie powoda P. T. k. 191 )

Powód wraz z matką prowadzili wspólne gospodarstwo domowe. Razem mieszkali, robili zakupy, spędzali święta. Powód i matka stanowili dla siebie wsparcie w trudnych chwilach, pozostawali dla siebie jedyną rodzinę. Wspólnie rozwiązywali wszelkie problemy. Jak któryś chorował, to drugi opiekował się nim. Powód mógł zawsze liczyć na matkę, a matka na niego. Powód chronił matkę przed ojcem. Byli ze sobą bardzo mocno związani. Powód miał znajomych, przyjaciół. Uczestniczył w spotkaniach towarzyskich i imprezach zakładowych. Działał w Związku (...), organizował wystawy. Przy organizacji imprez kynologicznych podkreślano, iż powód potrafi się z każdym dogadać. Powód miał dziewczynę, ale się z nią rozstał z przyczyn finansowym (musiał spłacić za nią zaciągnięte zobowiązanie pieniężne). Na skutek problemów finansowych mieszkanie powoda i jego matki położone przy ul. (...)zostało zlicytowane przez komornika. Po tym zdarzeniu, powód wraz z matką szukali mniejszego mieszkania. Znaleźli takie mieszkanie przy ul. (...)– w systemie (...). Wspólnie obejrzeli to mieszkanie w listopadzie 2011r. – na miesiąc przed wypadkiem. Mieszkanie było jasne, z dużym balkonem, centralnym ogrzewaniem. W budynku była też winda. Matka stwierdziła „że już tu mieszka” Powód wprowadził się do tegoż mieszkania w lutym 2012r., już po śmierci matki. Powód chciał żeby matka w tym nowym mieszkaniu „po prostu odpoczęła”.

( Dowód: zeznania świadka T. B. k. 50, zeznania świadka K. G. k. 50, zeznania świadka W. W. k. 50, zeznania świadka T. K. k. 88 K. S. k. 88, oświadczenia powyższych świadków k. 14 – 20, przesłuchanie powoda P. T. k. 191 )

Po wypadku powód cierpiał na bezsenność. Odczuwał ciągłe zmęczenie oraz trudności w utrzymaniu koncentracji zarówno w pracy jak i poza nią. Nie mógł pracować ani podejmować prostych czynności dnia codziennego. Brał ziołowe leki uspokajające. Przed śmiercią matki udzielał się towarzysko, regularnie spotykał się ze znajomymi. W weekendy przyjeżdżali oni na grilla do ośrodka szkolenia psów. Po śmierci matki powód stara się tego unikać. Nie uczestniczy w tych spotkaniach, gdyż pewne rzeczy przestały go cieszyć. Powód zmienił się. Stał się bardziej lękliwy, nerwowy, smutny. Zaczął palić duże ilości papierosów. W ciągu 2 miesięcy schudł 12 kilogramów. Powód często wspomina matkę.

Po śmierci matki powód miał myśli samobójcze. Zdarzyło się że stał na balkonie, na 4 piętrze, miał wahnięcie, czy nie skoczyć, ale usłyszał głos matki „matole o czym ty myślisz”. Przechodząc koło swojego bloku widział baner Fundacji (...) oferującej pomoc dla osób po kryzysie psychicznym. Wydawało mu się że da sobie rade sam, dlatego zwlekał z udaniem się o pomoc do specjalisty. Sytuacja była jednakże już nie do zniesienia. Nie miał nikogo bliskiego, znajomi też mieli swoje życie, swoje problemy. Nieznośne stało się siedzenie samemu w domu. Kiedy przeszły mu przez głowę te myśli samobójcze, to wówczas postanowił udać się do tej Fundacji. Od września 2012r. powód zaczął korzystać z pomocy psychologicznej w ramach terapii prowadzonej dla uczestników Klubu (...) dla osób po kryzysie psychicznym. Zgłosił się na indywidualną terapię z psychologiem z objawami depresji ( anhedonia, trudności z koncentracją, obniżony nastrój ) wynikającą z kryzysu psychologicznego związanego z żałobą po śmierci matki. W trapi uczestniczył raz w tygodniu przez okres około roku. To mu pomagało.

Od listopada 2012r. powód przebywa w Holandii. Kolega załatwił mu tam prace. Zmienił pracę, gdyż 4 razy dziennie mijał miejsce, w którym dowiedział się o wypadku. Od czasu wypadku powód unikał zaś miejsc związanych z tym zdarzeniem, w tym szczególności stacji (...). Gdyby nie śmierć matki, nie wyjechałby do Holandii. Miał wsparcie w swoich znajomych, także tych z pracy. Teraz ma tylko przyjaciół, ale cześć z nich wyjechała za granicę. Powód nie posiada jakiejkolwiek rodziny.

( Dowód: zeznania świadka T. B. k. 50, zeznania świadka K. G. k. 50, zeznania świadka W. W. k. 50, zeznania świadka T. K. k. 88 K. S. k. 88, przesłuchanie powoda P. T. k. 191, zaświadczenie z Fundacji (...) k. 73, opinia biegłej sądowej z zakresu psychologii A. G. (1) k. 97 – 103 )

Od momentu wypadku u powoda występują zaburzenia snu, trudności z koncentracją uwagi. Nastąpiło obniżenie aktywności psychofizycznej, nastroju, pojawiła się niechęć do podejmowania działań wcześniej sprawiających powodowi przyjemność. Objawy te mają wpływ na funkcjonowanie społecznie i zawodowe powoda, a także na subiektywne przekonanie o obniżaniu jakości życia. Charakter występujących objawów wskazuje na zaburzenia adaptacyjne, depresyjne, będące konsekwencją doświadczonego stresu, który mógł być wywołany wypadkiem. Ze względu na czas występowania objawów, oraz ich natężenie, można zakładać, że opisane zaburzenia mają charakter trwały. Powoda łączyła z matką silna wieź emocjonalna, tym silniejsza, że ukształtowana na bazie wspólnych trudnych doświadczeń. Relacje między nimi były pozytywne, byli dla siebie wzajemnym wsparciem w codziennych sytuacjach i ważnych wydarzeniach życiowych. Powód funkcjonował całe życie w tej relacji, nigdy nie założył własnej rodziny. Ze względu na długotrwałe funkcjonowanie powoda w relacji z matką, prowadzenie wspólnego gospodarstwa domowego, brak dalszej rodziny, wspólne funkcjonowanie wśród sąsiadów i znajomych, tworzenie bliskiej, wręcz symbiotycznej więzi oraz występowania zaburzeń adaptacyjnych u powoda w wyniku doświadczonej straty - stopień cierpień powoda należy określić tu jako znaczny. W wieku 38 lat powód został bowiem osobą samotną, pozbawioną rodziny, z poczuciem winy co do niezapewnienia matce odpowiedniej opieki, przypuszczalnie nie potrafiącą w chwili obecnej na tej bazie stworzyć zdrowego związku.

Powód nie był w stanie samodzielnie przejść okresu depresji typowego dla żałoby. U powoda ta depresja w znaczeniu kulturowym rozwinęła się w zaburzenia adaptacyjne, czyli zaburzenia chorobowe.

( Dowód: opinia biegłej sądowej z zakresu psychologii A. G. (1) k. 97 – 103, ustna opinia biegłej sądowej z zakresu psychiatrii J. B. k. 199. )

W dniu 28 czerwca 2012r. powód P. T. dokonał zgłoszenia szkody u strony pozwanej. Po przeprowadzeniu postępowania likwidacyjnego, decyzją z dnia 10 sierpnia 2012r. strona pozwana przyznała powodowi zadośćuczynienie w kwocie 10.000 zł. Pismem z dnia 5 września 2012r. strona pozwana podtrzymała swoją wcześniejszą decyzję o wysokości przyznanego zadośćuczynienia, nie uwzględniając złożonego przez powoda w tym zakresie odwołania.

( Dowód: akta szkodowe (...) – płyta CD k. 37 )

Sąd zważył, co następuje :

Powództwo w części zasługiwało na uwzględnienie.

Okolicznościami niespornymi w sprawie były: wypadek, w którym śmierć poniosła matka powoda E. T., zawarcie umowy ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej pojazdów mechanicznych przez sprawcę wypadku komunikacyjnego ze stroną pozwaną, zgłoszenie szkody przez powoda oraz postępowanie likwidacyjne prowadzone przez stronę pozwaną, które ostatecznie zakończyło się częściową zapłatą na rzecz powoda zadośćuczynienia, oraz odmową zapłaty zadośćuczynienia w pozostałym zakresie. Bezspornym była również co do zasady odpowiedzialności strony pozwanej za szkodę w związku z wypadkiem, w którym śmierć poniosła matka powoda. Strona pozwana nie zakwestionowała bowiem co do zasady swojej odpowiedzialności odszkodowawczej za wypadek. Spornym pozostawała natomiast wysokość należnego powodowi z tego tytułu roszczenia.

Odpowiedzialność strony pozwanej wynika zaś z umowy ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej posiadaczy pojazdów mechanicznych, jaka łączyła ją ze sprawcą wypadku. Zgodnie z art. 822 k.c., przez umowę odpowiedzialność cywilnej zakład ubezpieczeń zobowiązuje się do zapłacenia określonego w umowie odszkodowania za szkody wyrządzone osobom trzecim względem których odpowiedzialność za szkodę ponosi ubezpieczający albo osoba, na rzecz której została zawarta umowa ubezpieczenia (§1). Umowa ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej obejmuje szkody, o których mowa w § 1, będące następstwem przewidzianego w umowie wypadku, który miał miejsce w okresie ubezpieczenia (§2). Powód jako uprawniony do odszkodowania w związku ze zdarzeniem objętym umową ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej, mógł zatem dochodzić roszczenia na mocy art. 822 § 4 k.c. bezpośrednio od strony pozwanej jako zakładu ubezpieczeń. Uzasadniało to legitymację bierną strony pozwanej w niniejszym procesie.

Zakres odpowiedzialności cywilnej osoby odpowiadającej za śmierć poszkodowanego reguluje w sposób szczególny art. 446 k.c. Roszczenie powoda wywiedzione zostało tu z art. 446 § 4 k.c., zgodnie z którym Sąd może przyznać najbliższym członkom rodziny zmarłego odpowiednią sumę tytułem zadośćuczynienia pieniężnego za doznaną krzywdę. Ustalenie wysokości zadośćuczynienia z art. 446 § 4 k.c. winno nastąpić według kryteriów branych pod uwagę przy zasądzaniu zadośćuczynienia za naruszenie dóbr osobistych (art. 23 i art. 24 w zw. z art. 448 k.c.), z uwzględnieniem jednakże ciężaru gatunkowego naruszonego dobra (wyrok Sądu Apelacyjnego w Łodzi z dnia 14 kwietnia 2010 r., I ACa 178/2010, LexPolonica nr 2610015).

Ustalając charakter więzi łączącej powoda ze zmarłą matką, który determinował ostatecznie i sam rozmiar krzywdy jakiej powód doznał z tytułu jej śmierci, Sąd oparł się tu na opinii biegłej sądowej z zakresu psychologii A. G. (1) oraz opinii biegłej sądowej z zakresu psychiatrii J. B.. Sądowi nasunęły się bowiem uzasadnione wątpliwości związane z treścią zespołowej opinii sporządzonej przez biegłych sądowych A. G. (2) i D. W.. W ocenie Sądu opinia ta była bowiem nieprzekonywująca - mając na względzie pozostały materiał dowodowy zgromadzony w sprawie, a w szczególności zeznania przesłuchanych w sprawie świadków, wyjaśnienia samego powoda, a nade wszystko treść sporządzonej wcześniej opinii biegłej sądowej z zakresu psychologii A. G. (1). Dlatego też Sąd z urzędu dopuścił tu dowód z opinii biegłej sądowej z zakresu psychiatrii J. B.. Biegłej, z którą Sąd współpracuje od wielu lat m.in. w sprawach dotyczących ubezwłasnowolnień. Ma przy tym pełne zaufanie do jej profesjonalizmu, kompetencji i doświadczenia zawodowego. Biegła J. B. szczegółowo i przekonywująco ustosunkowała się z zaś do wcześniej wydanej opinii zespołowej. Wskazała na jej metodologiczne błędy i braki. Podała też, że niektóre wnioski ( konkluzje ) zawarte w tejże opinii nie były tu w ogóle uzasadnione.

I tak, jeśli chodzi o fakt uśpienia przez powoda psa następnego dnia po śmierci matki. Wedle biegłych A. G. (2) i D. W. zachowanie to nie przemawia za istnieniem silnej więzi emocjonalnej powoda z ze zmarłą matką. Utrata bliskiej osoby, zazwyczaj nie skłania bowiem do pozbycia się kolejnej bliskiej istoty ( psa ).

Odnosząc się do tego biegła J. B. wskazała tutaj : „Okres bezpośrednio po powzięciu wiadomości o śmierci osoby bliskiej jest nazywany pierwszym etapem żałoby, który charakteryzuje się stanem apatii, niezrozumienia tej sytuacji, otępienia, w którym człowiek działa się niejako automatycznie. Fakt śmierci nie dociera bowiem jeszcze do człowieka. Tak też można potraktować uśpienie psa przez powoda. Jako automatyzm. To było zresztą ustalone z matką. Dokonanie tak ustalonego zabiegu nie może jednakże w żadnym razie świadczyć o chłodzie uczuciowym, albo o płytkich relacjach z powoda z matką. Nie możemy bowiem po zachowaniu człowieka oceniać jego predyspozycji emocjonalnych. Jedno z drugim nie ma tu nic wspólnego. Uśpienie chorego zwierzęcia – zostało wypełnione zgodnie z wolą matki. Weterynarz musi mieć też medyczne wskazania żeby dokonać uśpienia zwierzęcia. Widzi, że psa nie można już ratować. Poszedł wykonał – automatyzm, otępienie. Nie dociera to jeszcze do człowieka. Ten okres może u niektórych powodować niechęć do jakichkolwiek działań, u niektórych przeciwnie, będzie zmuszać ich do działania. Podam tu przykład z własnego doświadczenia zawodowego - „kobieta bardzo związana ze zmarłym mężem przed stypą myła okna w całym domu”. Sam powód wyjaśnił tutaj, iż termin wizyty u weterynarza był już wcześniej ustalony - na sobotę ( dzień wolny od pracy ). Pies znajdował się ponadto w stanie agonalnym, miał już krwiomocz. Nie chcieli z matką, żeby dodatkowo cierpiał.

I dalej, kontynuowanie pracy przez powoda – pomimo powzięcia wiadomości o śmierci matki. Biegli uznali tutaj, że fakt ten świadczy o braku związku emocjonalnego powoda z matką.

Biegła J. B. podała tu : „ Poczucie odpowiedzialności u powoda było tak silne, że nie zostawił on samochodu z ładunkiem. To nie świadczy wcale o chłodzie emocjonalnym, czy też o braku związku powoda z matką. To są bowiem zupełnie inne kategorie działań. Poczucie odpowiedzialności nie świadczy wcale o chłodzi emocjonalnym. Te zachowania w tym okresie nie mogą być dowodem na chłód emocjonalny, oziębłość, brak związku z osobą, która nie żyje. Podam tu przykład z własnego doświadczenia zawodowego - „babcia zabiła wnuczkę, a matka zabitej dziewczynki, dróżniczka, po powzięciu tej wiadomości, nie porzuciła jednakże pracy, kontynuując ją do końca służby”. To wcale nie świadczy w żadnym wypadku, że matka nie przeżywała tu śmierci córki. To po prostu poczucie odpowiedzialności.” Sam powód podał przy tym, iż wiózł ładunek składający się z kilkudziesięciu paczek często bardzo wartościowych ( elektronika ), dlatego też udał się do bazy w D., gdzie go zdał „zarzucił go”.

Przeżywane przez powoda rozterki i wahania przed udaniem się do psychologa ( i to dopiero po kilkunastu miesiącach od wypadku ), przemawiają wedle biegłych za instrumentalnym potraktowaniem tej wizyty.

Biegła J. B. wskazała tutaj : „Jest kilka faz żałoby. Pierwsza faza szoku, później dezorganizacji zachowania, złości, buntu. Czwartym okresem jest smutek – depresja. Czyli okres, w którym dociera już do człowieka ogrom tego co się stało. Zaczyna pojawiać się obniżenie nastroju, niechęć do życia, pesymizm. Tego typu dolegliwości, które w psychiatrii noszą nazwę depresji. U niektórych ludzi – dla których ta osoba nie był tak ważna, bądź też którzy umieją sobie z tym poradzić, faza depresji - żałoby przechodzi w ostatni etap – akceptacji tego co się stało i powrotu do sytuacji wyjściowej. Natomiast u części ludzi ta faza depresji nie ulega rozładowaniu, nie ulega poprawie. I wtedy zaczynamy mówić nie o depresji w przebiegu żałoby w tym kontekście kulturowym, ale już o depresji chorobowej. I do tego żeby ta depresja się ujawniła musi minąć czas. To może być kilka miesięcy, kilka tygodni. Nikt nie powie, w którym okresie tej żałoby dojdzie do stanu czwartego smutek – depresja. I jeśli ta depresja nie mija, stan się pogarsza, dopiero wtedy człowiek zaczyna szukać pomocy. Człowiek na ogół wie, że stracił bliską osobę i że to co się z nim dzieje uważa jako normalne. Nie do wszystkich jednak dociera, że ten stan przekracza już pewne granice i że potrzebna jest tutaj jakaś terapia ( pomoc ). Taki smutek – depresja w przebiegu żałoby może wystąpić po kilku miesiącach i prawdopodobnie u powoda wystąpiła właśnie w lecie i we wrześniu zgłosił się na terapie. Czyli wiedząc już że ten stan u niego nie ulega poprawie, a pogarsza się poszedł szukać pomocy u specjalisty. Nie jest to dla mnie coś, co świadczy o instrumentalizmie postępowania. W oparciu o dokumentację uważam, że powód wymagał tak długotrwałej terapii. Nie mógł mieszkać w miejscu gdzie mieszkała matka, zmienił pracę – po to żeby nie przejeżdżać koło miejsca gdzie był wypadek. Powód podaje szereg okoliczności, które jednoznacznie wskazują na głębokie przeżywanie właśnie takiej postaci reaktywnej depresji, czyli zaburzeń adaptacyjnych. W każdym razie nie ma tu podstaw, nie można wskazać tu na instrumentalne działanie powoda. Mogło do niego nie docierać że potrzebuje pomocy. Obiektywnie. Nawet smutek i depresja jest traktowana jako czwarta faza żałoby, czyli dochodzi do niej po jakimś czasie. A czas nie jest tu określony. Powód mógł się przestraszyć. Stał na balkonie, chciał skoczyć, ale usłyszał głos matki „co robisz?”. To było dla niego kolejnym dowodem, że żałoba przekroczyła tu poziom normalności nazwijmy to w cudzysłowie i że wymaga pomocy w poradzeniu sobie z tą sytuacją.”

Śmierć matki nie ma wedle biegłych związku z obecnymi trudnościami powoda w relacjach z innymi ludźmi – istniały one bowiem już wcześniej ze względu na chłód emocjonalny powoda.

Biegła J. B. wskazała tutaj : „Nie umiem się do tego „chłodu emocjonalnego” odnieść, bo tu nie ma „stwierdzamy chłód emocjonalny, o czym świadczy to, to i to”. Tu jedynie, że powód jest samotny. Ale samotność nie jest dowodem chłodu emocjonalnego. Bo ludzie są samotni z różnych powodów. Można po prostu nie trafić na odpowiednią osobę. Nie znalazłam tu żadnych powodów. Jest chłodny emocjonalnie, ponieważ - nie ma przyjaciół, nigdzie nie wychodzi, nie nawiązuje z nikim kontaktu itp. A tu tak nie jest. To jednak człowiek który działał w Towarzystwie (...), spotykał się z przyjaciółmi na grillu, pracował, miał dziewczynę itp. To nie są rzeczy które można podważać. Np. były osoby, które napisały oświadczenia o jego związku z matką. Czyli są osoby, które go lubią, są życzliwe wobec niego, bo napisały te oświadczenia. Nie jest odbierany przez ludzi jako człowiek chłodny uczuciowo, nietowarzyski. Nie nadający się do relacji interpersonalnych.”

Biegli piszą dalej o symbiotycznych relacjach powoda z matką, co ich zdaniem nie jest normalne.

Biegła J. B.podała tutaj : „ Trudno ocenić, co jest normalne. Na pewno związek z matką był tu pogłębiony na skutek takiej wspólnej przeszłości. Powód miał oparcie tylko w matce. Cenił matkę, kochał ją i szanował. I był z nią w silnym związku emocjonalnym. Starał się jej wynagrodzić to co ona przeżyła w ciągu swojego życia, chociażby to nowe mieszkanie. Cieszył się że matka będzie mieć lepsze warunki do życia. Starał się ją chronić, gdy był już starszy. Była to po prostu bardzo silna wieź. Może i symbiotyczna, ale trudno ją tu oceniać negatywnie. Symbiotyczna wieź o charakterze toksycznym byłby wtedy, gdyby np. matka rozbijałaby jego związki. Bo w końcu miłość do matki nie jest niczym nagannym, a szczególnie w kontekście ich dotychczasowego życia. To nie jest wieź świadomie wytworzona, to jest wież, która tworzy się w przebiegu całego życia. Tu nie ma aktywności powoda w tym. On po prostu żył w patologicznej rodzinie. Jego poczucie bezpieczeństwa wypełniała jedynie matka. Mieli „wspólnego wroga” w postaci ojca. To ich łączyło. I tak wytworzyła się między nimi niezmiernie silna więź emocjonalna, która jednakże nie dezorganizowała jego życia. Bo są takie związki toksyczne : że matka nie pozwala, zaczyna chorować jak dziecko wychodzi z domu, szantażuje – „co ty mi robisz, poświęciłam życie dla ciebie, a ty co wychodzisz” itp. Tu powód akceptował to. Dlatego nie można nazwać tego niezdrową sytuacją. Nie można nazwać patologiczną relacją symbiotyczną. Uważam, że śmierć matki była tu dla powoda znaczną stratą właśnie ze względu na ich silny związek emocjonalny, który został tu obiektywnie stwierdzony. Chociażby to, że powód jest osobą samotną, nie ma nikogo bliskiego, żadnej rodziny. Oczywiście jest prawdą jak piszą biegli, że śmierć matki jest zawsze traumatycznym przeżyciem. Ale inaczej przeżywa się śmierć matki, która powiedzmy w wieku 90 lat umiera z powodu długotrwałej choroby. To jest śmieć do której w pewien sposób można się przygotować. A inaczej przeżywa się stratę osoby która w pełnym zdrowiu zginęła na skutek zdarzenia losowego spowodowanego przez innego człowieka. Śmierć matki jest zawsze traumatycznym przeżyciem wpisanym w kondycje ludzką. Jest. Natomiast to jest śmierć matki innego rodzaju. Normalną w cudzysłowie śmiercią człowieka jest śmierć w chorobie i wtedy jest to strata, trauma, ale innego rodzaju niż tak nagle. Materiały z akt sprawy pozwalają przyjąć, że powód nie był w stanie samodzielnie przejść okresu depresji typowego dla żałoby, tylko właśnie ta depresja rozwinęła się tu w zaburzenia adaptacyjne, czyli zaburzenia chorobowe.”

W ocenie Sądu powyższe wyjaśnienia biegłej J. B. są logiczne, wewnętrznie spójne i bardzo przekonywujące. Zgodne przy tym z doświadczeniem życiowym. Co istotne, pokrywają się one z konkluzjami zwartymi w opinii biegłej A. G. (1). Ponadto znajdują potwierdzenie także i w treści zeznań złożonych przez świadków T. B., K. G., W. W., T. K. i K. S. oraz w treści wyjaśnień złożonych przez samego powoda P. T.. Z dowodów tych, w sposób jednoznaczny, wynika zaś, iż pomiędzy powodem, a jego matką istniała bardzo silna wieź emocjonalna, a jej śmierć stanowiła dla powoda znaczą stratę.

To z kolei przesądzało o wielkości krzywdy jakiej doznał tu powód na skutek śmierci osoby dla niego najbliżej. Wedle biegłych, po śmierci matki, u powoda nastąpiło bowiem obniżenie aktywności psychofizycznej, nastroju, pojawiła się niechęć do podejmowania działań wcześniej sprawiających mu przyjemność. Objawy te mają zaś wpływ na funkcjonowanie społecznie i zawodowe powoda, a także na subiektywne przekonanie o obniżaniu jakości życia. Charakter występujących objawów wskazuje tu na zaburzenia adaptacyjne, depresyjne, będące konsekwencją doświadczonego stresu, który mógł być wywołany wypadkiem. Ze względu na czas występowania objawów, oraz ich natężenie, można także zakładać, że opisane zaburzenia mają tu charakter trwały. Powoda łączyła bowiem z matką bardzo silna wieź emocjonalna, tym silniejsza, że ukształtowana na bazie wspólnych trudnych doświadczeń. Relacje między nimi były pozytywne, byli dla siebie wzajemnym wsparciem w codziennych sytuacjach i ważnych wydarzeniach życiowych. Powód funkcjonował całe życie w tej relacji. Ze względu na długotrwałe funkcjonowanie powoda w relacji z matką, prowadzenie wspólnego gospodarstwa domowego, brak dalszej rodziny, wspólne funkcjonowanie wśród sąsiadów i znajomych, tworzenie bliskiej, wręcz symbiotycznej więzi oraz występowania zaburzeń adaptacyjnych u powoda w wyniku doświadczonej straty - stopień cierpień powoda należy określić tu jako znaczny. W wieku 38 lat powód został bowiem osobą samotną, pozbawioną rodziny, z poczuciem winy co do niezapewnienia matce odpowiedniej opieki. Ustalając rozmiar krzywdy powoda, Sąd miał na względzie także i same okoliczności śmierci matki powoda. Fakt, że sprawca wypadku samochodowego, za skutki którego odpowiedzialność ponosi tu strona pozwana, nie tylko umyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym, ale i w chwili zdarzenia pozostawał pod wpływem środka odurzającego, co przesądza o bardzo wysokim stopniu jego winy. Z drugiej zaś strony, nie bez znaczenia pozostaje tutaj, ponoszona przez stronę pozwaną okoliczność, iż powód jest osobą młodą, a zatem ma duże szanse na założenie rodziny, w tym posiadanie dzieci. Nie można więc stanowczo i jednoznacznie przyjąć, iż na skutek śmierci matki, powód na zawsze pozostanie osamotniony. Sąd miał tu na względzie także i okoliczność, że odpowiedniość zadośćuczynienia oznacza nie tylko jego adekwatność do rozmiaru krzywdy, ale także, że winna ona odpowiadać aktualnym warunkom i przeciętnej stopie życiowej społeczeństwa. Dlatego też biorąc pod uwagę wszystkie wskazane powyżej okoliczności niniejszej sprawy, Sąd uznał, iż należne powodowi z tytułu zaistniałego zdarzenia zadośćuczynienie winno tu wynieść 100.000 zł. Mając na względzie fakt, iż w toku postępowania likwidacyjnego, strona pozwana wypłaciła już powodowi z tego tytułu kwotę 10.000 zł, to ostatecznie Sąd zasądził na jego rzecz kwotę 90.000 zł wraz z ustawowymi odsetkami ( art. 817 § 1 k.c. ), dalej idące zaś powództwo oddalając jako wygórowane ( punkt I i II wyroku ).

O kosztach procesu orzekł zaś na podstawie art. 100 k.p.c. dokonując ich wzajemnego zniesienia. Strony poniosły bowiem jednakowe koszty procesu, a wygrały – przegrały prawie w tym samym procencie ( punkt III wyroku ).

Dodano:  ,  Opublikował(a):  Iwona Gertrudziak
Podmiot udostępniający informację: Sąd Okręgowy we Wrocławiu
Osoba, która wytworzyła informację:  Adam Maciński
Data wytworzenia informacji: